- Że też mi się hazardu zachciało! - mruknęła do siebie zła. Machnęła jeszcze raz skrzydłami i wylądowała na dachu zniszczonego budynku. Była oczywiście wściekła na Ryuuka, że ją w to wciągnął, ale teraz, zdana tylko na siebie musiała odnaleźć notatnik. Czuła, że gdzieś leży, ale nie wiedziała, gdzie. I miała... Miała ochotę kogoś zabić. Na ofiarę nie musiała długo czekać. Na dach budynku wspinał się jakiś trochę upity człowiek. Shinigami wyciągnęła notes i napisała: "Satsu Konegii. O 1:23 słyszy głosy."
- Hallllooooo?? - zawołał. - Słyssssszę, że tam kttttoś jeeeest. Haalllllloo?
"O 1:24 rzuca się z dachu budynku krzycząc 'Shinigami jest wściekła. Strzeżcie się jej'. Odzyskuje światomość tuż przed upadkiem. Zgon o 1:25."
Pijak zataczając się podszedł do skraju dachu.
- Shinigaami jesst wścieekłaa! - krzyknął.
- A więc tak działa alkohol. Nie da się mówić wyraźnie... Interesujące... - wyszeptała Roma. Kilkoro ludzi wyjrzało z okien.
- Strzeeeżciee siieee jejjjjjjj!! - dokończył pijak i skoczył. Gdy znajdował się tuż nad ziemią chciał krzyknąć, ale było za późno. Spadł z głośnym 'plask'. Krew rozpryskała się na wszystkie strony. Ręce były wygięte pod dziwnymi kątami. Jedna noga przełamała się ukazując fragment kości. Człowiek był cały we krwi. Z kratki ściekowej wyszedł szczur. Zaczął patrzeć małymi, czarnymi oczkami na zwłoki.
- Właśnie, ludzie. Strzeżcie się mnie - powiedziała Roma rozkładając skrzydła, a potem wyruszyła na poszukiwanie notesu.
***
- W nocy wszyscy ludzie są identyczni... - westchnęła Roma. Latała znudzona nad miastem trzy godziny. A dokładniej trzy godziny trzy minuty i czterdzieści sześć sekund... Smugi dymu ciągnęły się za nią jakby była kometą. Nagle poczuła. Ktoś znalazł notes i znajduje się niedaleko. Jej oczy nienaturalnie zabłysnęły. To oznacza, że będzie musiała zostać tu aż do śmierci tego kogoś...
***13 minut później***
Shinigami zerknęła zza drzewa na idącą postać. Na pierwszy rzut oka ciężko byłoby stwierdzić, czy to dziewczyna, czy chłopak. Luźne dżinsy i obszerna, czarna bluza zakrywały całkowicie sylwetkę tej osoby, a narzucony na głowę kaptur zasłaniał włosy. Ale na co bogowi śmierci oczy Shinigami, jeśli by ich nie używał? ''Ayra Shirofu. Shirofu Ayra. Nawet biały wiatr nie zmyje z ciebie imienia ani nazwiska. Deatte mo shiro wa anata no shi o kaze araingasu shina. Mogę cię zabić.'' - pomyślała Roma. Dziewczyna trzymała w dłoni czarny notes. Death Note. A nad jej głową nie było długości życia...
- Shinigami... Spodziewałam się ciebie nieco szybciej - Ayra zatrzymała się i zerknęła przez ramię. - A jeśli myślisz, że to moje pierwsze spotkanie z Death Note, to grubo się mylisz.
Dziewczyna zsunęła kaptur ukazując długie, popielatobrązowe włosy z niebieskimi pasemkami. Rozczochrana grzywka opadała na czoło zasłaniając jedno oko. Drugie lśniło pięknym odcieniem głębokiej zieleni. Miała nie więcej, niż 18 - 20 lat.
- Nie wyglądasz najgorzej. Bywali gorsi - powiedziała unosząc podbródek.
- Na imię mi Roma. Do mnie należał jeden z trzech moich Death Note, ten który w tej chwili trzymasz w dłoniach - Shingami wyprostowała się z dumą.
Dziewczyna lekko się roześmiała i zaczęła obracać zeszyt w rękach.
- Sabia usted que su nombre al reves, es amor lo que no encaja en el dios de la muerte?*
- Owszem, ale do królowej hazardu nikt nie ośmieli się tak zwracać.
Istota ludzka się zamyśliła.
- Królowa hazardu, tak? To wyjaśnia, czemu masz trzy martwe zeszyty.
- Martwe zeszyty!? - parsknęła Shninigami. - Nikt tak od wieku nie mówi. Ale twoja zdolność dedukcji prawdopodobnie jest dość imponująca. Myślę, że wiesz, że mając drugi notatnik, to chcąc odzyskać pierwszy mogę cię w każdej chwili... Zabić.
Roma uśmiechnęła się diabelsko oczekując przerażenia i paniki dziewczyny. Jednak nic takiego nie miało miejsca.
- Jak już powiedziałam, nie jesteś pierwszym Shinigami, jakiego spotkałam.
Trupia twarz Romy zastygła w dziwnym grymasie.
- Nie?
- Jestem kimś więcej, niż tylko człowiekiem. Zapamiętaj.
- Skoro mam mieć rozrywkę, to muszę wiedzieć, że umiesz zabijać. Ayro Shinofu - zniżyła głos do szeptu. - Zabij.
Dziewczyna otworzyła notatnik i wyjęła pióro z kieszeni. Powoli, starannie zapisała "Konomi Yona".
- Kto to? - spytała Shinigami.
- Znajoma - odparła z lekkim uśmiechem zapisując szczegóły śmierci. - W podstawówce Konomi Yona była kimś w rodzaju... Królowej. Wszyscy ją ubóstwiali mimo tego, że była wredną, nietolerancyjną suką. Chciałam ją zabić, gdy tylko zobaczyłam Death Note. Ale nie mogłam... Wyśmiewała się ze mnie. Przezywała i odciągała ode mnie przyjaciół. Obrażała moją rodzinę. Wybaczyłabym jej, gdyby nie jedno. Była moją przyjaciółką. Odwróciła się ode mnie. Od swoich następnych "przyjaciółek" też. I nie pozwolę, żeby to, jak płakałam poszło na marne. Stracone dni. Ona jest po prostu złym człowiekiem.
- Zemsta? - Roma wywróciła oczami. Wyglądało to upiornie. - Ale skąd ja mam wiedzieć, czy umrze?
- Widzisz, Romo - zaczęła. - Kono zaczęła był niebezpieczna. Upija znajomych. Każe im przynosić jej narkotyki, żeby lepiej bawiła się na imprezach. Tu, w tym parku jest miejsce, w którym wszystko się zaczyna. Dziś Yona ma nowe ofiary, jak co miesiąc. Nazywa je szczeniakami. Chodź i zobacz.
Zbliżyły się do niebieskiej, drewnianej altanki. W środku zobaczyły głośno śmiejących się ludzi. Pisali po ścianach, całowali się, pili. Wśród nich nie trudno było zauważyć ich "królową". Blondynka z mocnym makijażem i skórzanej, krótkiej kurtce obserwowała bacznie swoich towarzyszy.
- Chcę towaru - powiedziała. - Czyja dzisiaj kolej?
Brunetka, najsłabiej umalowana i nieco speszona wyjęła z pod podszewki kurtki strzykawkę.
- Dawaj - rozkazała Kono podciągając rękaw kurtki. - Wbijaj. I nie trzęś się tak. Nie potrzebujemy tchórzy.
Dziewczynie zaszkliły się oczy, ale wzięła głęboki wdech i się opanowała. Drżącymi rękami zaaplikowała narkotyk. Kono wyszczerzyła zęby.
- Wal. Prosto w twarz - powiedziała.
Brunetka wyglądała na bardzo zagubioną.
- Uderz mnie. Sumi, pokaż jej.
Roześmiana kopia Konomi wypiła jeszcze parę łyków piwa i spoliczkowała ją. Potem parę razy przyłożyła jej pięścią w nos i wargi. Kono splunęła krwią, która ciekła jej i z nosa, i z ust. Ale jej to nie bolało. Śmiała się głośno. Coraz bardziej.
- Widzisz, Romo? -spytała Ayra. - Niektóre narkotyki sprawiają, że nie czujesz bólu. To ciekawe substancje. Nie wiadomo, co może się stać.
Parę wymierzonych ciosów zmieniło się w prawdziwą bójkę. Głośno się śmiejąc Kono i jej świta nawzajem okładali się pięściami i kopali. Z głośnym, nienormalnym śmiechem.
- Zabijmy Konomi! - ktoś wrzasnął. Żartował. Inny wyjął z kieszeni nóż. Przejechał ostrzem po idealnie gładniej skórze dziewczyny. Z rany na szyi poleciały krople krwi.
- Ty debilu! Zobacz, coś ty mi zrobił! Nie ukryję tego! - zmarszczyła brwi.
- Nie... NIE NAZYWAJ MNIE DEBILEM!!! - wydarł się i dźgnał blondynkę w brzuch i przekręcił nóż śmiejąc się. Upadła na kolana. Chłopak rozciął jej ramię i mocno wbił ostrze w plecy. Konomi upadła tracąc przytomność.
- K-Kono? - brunetka była przerażona. Ale było za późno. Yona coraz bardziej krwawiła. Ludzie zaczęli przytomnieć. Niektórzy uciekali.
- Zabiłeś Kono! - wydarła się Sumi.
Ayra poprawiła włosy uśmiechając się leniwie. Powoli wyszła z parku.
- Zabita przez własnych "przyjaciół". Co o tym sądzisz, Romo?
- Myślę, że notes mógł trafić w gorsze ręce - odparła Shinigami szczerząc swoje ostre zęby.
* Z hiszpańskiego: "Czy wiesz, że twoje imię od tyłu znaczy miłość, a to nie pasuje do bogini śmierci?"
* Shirofu oznacza biały wiatr.
Roma uśmiechnęła się diabelsko oczekując przerażenia i paniki dziewczyny. Jednak nic takiego nie miało miejsca.
- Jak już powiedziałam, nie jesteś pierwszym Shinigami, jakiego spotkałam.
Trupia twarz Romy zastygła w dziwnym grymasie.
- Nie?
- Jestem kimś więcej, niż tylko człowiekiem. Zapamiętaj.
- Skoro mam mieć rozrywkę, to muszę wiedzieć, że umiesz zabijać. Ayro Shinofu - zniżyła głos do szeptu. - Zabij.
Dziewczyna otworzyła notatnik i wyjęła pióro z kieszeni. Powoli, starannie zapisała "Konomi Yona".
- Kto to? - spytała Shinigami.
- Znajoma - odparła z lekkim uśmiechem zapisując szczegóły śmierci. - W podstawówce Konomi Yona była kimś w rodzaju... Królowej. Wszyscy ją ubóstwiali mimo tego, że była wredną, nietolerancyjną suką. Chciałam ją zabić, gdy tylko zobaczyłam Death Note. Ale nie mogłam... Wyśmiewała się ze mnie. Przezywała i odciągała ode mnie przyjaciół. Obrażała moją rodzinę. Wybaczyłabym jej, gdyby nie jedno. Była moją przyjaciółką. Odwróciła się ode mnie. Od swoich następnych "przyjaciółek" też. I nie pozwolę, żeby to, jak płakałam poszło na marne. Stracone dni. Ona jest po prostu złym człowiekiem.
- Zemsta? - Roma wywróciła oczami. Wyglądało to upiornie. - Ale skąd ja mam wiedzieć, czy umrze?
- Widzisz, Romo - zaczęła. - Kono zaczęła był niebezpieczna. Upija znajomych. Każe im przynosić jej narkotyki, żeby lepiej bawiła się na imprezach. Tu, w tym parku jest miejsce, w którym wszystko się zaczyna. Dziś Yona ma nowe ofiary, jak co miesiąc. Nazywa je szczeniakami. Chodź i zobacz.
Zbliżyły się do niebieskiej, drewnianej altanki. W środku zobaczyły głośno śmiejących się ludzi. Pisali po ścianach, całowali się, pili. Wśród nich nie trudno było zauważyć ich "królową". Blondynka z mocnym makijażem i skórzanej, krótkiej kurtce obserwowała bacznie swoich towarzyszy.
- Chcę towaru - powiedziała. - Czyja dzisiaj kolej?
Brunetka, najsłabiej umalowana i nieco speszona wyjęła z pod podszewki kurtki strzykawkę.
- Dawaj - rozkazała Kono podciągając rękaw kurtki. - Wbijaj. I nie trzęś się tak. Nie potrzebujemy tchórzy.
Dziewczynie zaszkliły się oczy, ale wzięła głęboki wdech i się opanowała. Drżącymi rękami zaaplikowała narkotyk. Kono wyszczerzyła zęby.
- Wal. Prosto w twarz - powiedziała.
Brunetka wyglądała na bardzo zagubioną.
- Uderz mnie. Sumi, pokaż jej.
Roześmiana kopia Konomi wypiła jeszcze parę łyków piwa i spoliczkowała ją. Potem parę razy przyłożyła jej pięścią w nos i wargi. Kono splunęła krwią, która ciekła jej i z nosa, i z ust. Ale jej to nie bolało. Śmiała się głośno. Coraz bardziej.
- Widzisz, Romo? -spytała Ayra. - Niektóre narkotyki sprawiają, że nie czujesz bólu. To ciekawe substancje. Nie wiadomo, co może się stać.
Parę wymierzonych ciosów zmieniło się w prawdziwą bójkę. Głośno się śmiejąc Kono i jej świta nawzajem okładali się pięściami i kopali. Z głośnym, nienormalnym śmiechem.
- Zabijmy Konomi! - ktoś wrzasnął. Żartował. Inny wyjął z kieszeni nóż. Przejechał ostrzem po idealnie gładniej skórze dziewczyny. Z rany na szyi poleciały krople krwi.
- Ty debilu! Zobacz, coś ty mi zrobił! Nie ukryję tego! - zmarszczyła brwi.
- Nie... NIE NAZYWAJ MNIE DEBILEM!!! - wydarł się i dźgnał blondynkę w brzuch i przekręcił nóż śmiejąc się. Upadła na kolana. Chłopak rozciął jej ramię i mocno wbił ostrze w plecy. Konomi upadła tracąc przytomność.
- K-Kono? - brunetka była przerażona. Ale było za późno. Yona coraz bardziej krwawiła. Ludzie zaczęli przytomnieć. Niektórzy uciekali.
- Zabiłeś Kono! - wydarła się Sumi.
Ayra poprawiła włosy uśmiechając się leniwie. Powoli wyszła z parku.
- Zabita przez własnych "przyjaciół". Co o tym sądzisz, Romo?
- Myślę, że notes mógł trafić w gorsze ręce - odparła Shinigami szczerząc swoje ostre zęby.
* Z hiszpańskiego: "Czy wiesz, że twoje imię od tyłu znaczy miłość, a to nie pasuje do bogini śmierci?"
* Shirofu oznacza biały wiatr.
Rozdział bardzo mi się podobał, a szczególnie opis imprezy "królowej". Roma wydaje mi się coraz fajniejsza, jednak nie wiem, czy polubię posiadaczkę notesu. Wydaje się taka dziwnaa... a to mało powiedziane. Kolejny rozdział nadrobię jutro.
OdpowiedzUsuńMam parę małych rad dla ciebie.
1 Zmień czcionkę na równie ładną, ale bardziej czytelną, ponieważ od tej strasznie bolą oczy...
2 Radziłabym ci również nie używać hiszpańskiego, skoro akcja jest bardziej japońska. No chyba, że Roma wylądowała w Hiszpanii, ale nie wiem, bo tego nie napisałaś.
3 Jeżeli chcesz zdobyć więcej czytelników to zalecam ci znaleźć ciekawy szablon, który wyglądem przyciąga (lub sama coś takiego stwórz. wystarczy ładny nagłówek i dopasowane, nie całe czarne tło) i jeszcze zacząć czytać opowiadania innych ludzi, komentować je, i przy okazji polecać adres do swojego opowiadania. Ale pamiętaj, że jeżeli ktoś czyta twoje dzieło, ty powinnaś się odwdzięczyć tym samym.
I to w sumie wszystko. Mam nadzieję, że cie niczym nie uraziłam, bo chciałam ci pomóc w zdobyciu czytelników.
Pozdrawiam, Umi :* !