czwartek, 10 listopada 2011

3. - Intrygi

 Ayra zdjęła glany i weszła do średniej wielkości pokoju pokrytego puchatym dywanem. Za nią podążyła Roma zostawiając po sobie smugi fioletowego dymu.
- Ayra! Siedzimy tu już pięć dni, a byłyśmy tylko trzy razy w sklepie i raz na targu. I wiecznie rozmawiasz przez telefon. Jesteś nudna! Nie po to upuściłam notes, że by nic nie robić - marudziła Shinigami patrząc przez ogromne okno. Widok z szóstego piętra na inne budynki jednak ją nudził.
- Romo, jestem studentką, a teraz mam dni wolne. Nie chce mi się spotykać ze znajomymi, więc jedyne miejsce, gdzie muszę chodzić to sklep, żeby mieć co jeść. Pracuję jako tłumacz w domu. Wszystko przesyłam mailem. Nie mam ochoty wychodzić i zabijać ludzi.
- Ale ja mam. Mam ochotę na brutalne morderstwo.
 Dziewczyna poszła do kuchni. Wróciła z opłukanym zimną wodą, świeżymi lichi.
- Co to jest? - spytała zaciekawiona bogini śmierci.
- Lichi. Taki owoc. Mówią na to chińska śliwka, ale mi tam to przypomina winogrono. Chcesz spróbować?
- Mmm - Roma zatopiła kły w miękkim owocu. - Jakie pyszne! - Szybko sięgnęła po drugie, potem po trzecie i jeszcze następne.
- Roma! Zjadłaś mi wszystkie lichi! Właściwie, to zjeść nie jest dobrym słowem... Ty mi je pożarłaś!
- To po co mnie częstowałaś!? - twarz bogini zrobiła się naprawdę przerażająca, gdy wyszczerzyła zęby.
- Widzę że próbujesz mnie przestraszyć, bo jesteś znudzona, ale wiem, że tak naprawdę w środku zachowujesz się jak małe, marudzące dziecko.
- A twoją specjalnością jest chyba ten wykrzywiony grymas zwany przez ciebie uśmiechem, kiedy ja muszę się nudzić. Ale to nie jest prawdziwy, ludzki uśmiech.
- W takim razie idź kogoś zabić - rzuciła Ayra. Shinigami z pośpiechem otworzyła okno i wyleciała na zewnątrz.
***Roma***
 Gdy tylko wyleciała, poczuła wiatr w skrzydłach. Teraz nareszcie wiedziała, co miał na myśli Ryuuk. Ta świeżość świata, intensywność doznań. Smak, zapach... "Ludzie nawet nie wiedzą, co posiadają." - myślała. "A lichi to najlepszy smak, jaki istnieje." Lecąc patrzyła. Na złe uczynki ludzi. Z góry, jak prawdziwy bóg.
- Nadszedł czas zabijania - mrukneła z diabelskim uśmiechem.
 Jej wzrok wędrował po ludziach, aż zatrzymał się na młodej dziewczynie z kotem na smyczy. Wyciągnęłą pióro, notes, zapisała nazwisko i rozkoszowała się oczekiwaniem na chwilę śmierci.
***Ayra***
 "Nie najgorsza ta Shinigami" - pomyślała Ayra, gdy Roma znikła jej z oczu. - Trochę marudzi ostatnio, ale jest w porządku." Otworzyła klapę laptopa, otworzyła wyszukiwarkę i wpisała: seryjne morderstwa. Wyskoczyły trzy oferty kupna gry na playstation, sześć gier rpg, dwa konta na facebooku i parę artykułów na temat przestępstw na terenie różnych krajów. Ale nie tego chciała. W końcu otworzyła całkowicie czarne okno. Odczytanie było banalne, ale najwidoczniej tylko ona na to wpadła. Tekst został napisany czarną czcionką, dzięki czemu był niewidoczny. Założono blokadę kopiowania, ale tak zdolna hakerka jak Ayra z łatwością ją zdjęła. Zmieniła kolor liter na biały. Tekst brzmiał: "mwócredro hicynn smakuzs i mseto amm". Ale dla niej było to łatwe. Wystarczyło poprzestawiać litery. "Mam notes i szukam innych morderców".
- To taki... Banał! - roześmiała się. Jaki był jej plan? Odnaleźć innych posiadaczy notesów, a potem...
***
 Dziewczynka spacerowała coraz pustszymi i węższymi uliczkami. Przechodziła obok coraz bardziej zniszczonych bloków. Napisane sprayem przekleństwa, odór pochodzący z kontenerów na śmieci i szare firanki w oknach, często częściowo zaklejonych papierem nadawały miejscu "przestępczy" i "menelowski" klimat. Trafiła do pustej uliczki pełnej kartonów tak dużych, że mogłyby pomieścić troje ludzi i było by jeszcze trochę miejsca. Dziewczynka była odrobinę przestraszona, ale dźwięk miauczenia kota ją uspokajał. Było bardzo cicho... Nagle usłyszała szelest. Odwróciła głowę, ale odetchnęła z ulgą widząc poruszające się, suszące czarne sukienki. Spojrzała na pudła. Po kilku sekundach się poruszyły. Ujrzała człowieka śpiącego w jednym z nich. Chciała krzyknąć, ale się powstrzymała. Podeszła nieśmiało i dotknęła lekko jego ramienia. Otworzył nabiegłe krwią oczy. Dziewczynka się cofnęła, jednak zbyt wolno. Mężczyzna chwycił ją mocno za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Rudowłosa krzyknęła i wpadła w kartony. Nic nie widziała, bo kartonów było bardzo dużo. Słyszała tylko oddalające się miałczenie. Nagle poczuła palenie na swojej skórze. Zerknęła i przeraziła się. Jej skóra się roztapiała. Została oblana kwasem. Jej brwi, usta i nos w mgnieniu oka stały się bezkształtne. Wydała z siebie rozdzierający krzyk.
- He, he! Teraz, gdy pomidorek jest sparzony, potniemy go na kawałeczki! - powiedział mężczyzna śmiejąc się. Wyciągnął zza pudeł siekierę. Dziewczynka chciała uciekać, lecz nie była w stanie. Człowiek zamachnął się i uderzył w jej nogę. Kość złamała się, noga była prawie całkowicie rozcięta. Widać było mięśnie, a z przeciętych żył krew lała się strumieniami. Dziewczynka wrzeszczała, płakała, błagała o litość, ale na nic to wszystko. Siekiera znów poleciała w górę. Trafiła drugi raz przecinając zupełnie nogę. Poszkodowana wymiotowała z bólu. Była zielonofioletowa na twarzy i powoli traciła przytomność. Siekiera poleciała w górę jeszcze trzy razy przecinając rękę i trafiając w brzuch. Krew za każdym razem tryskała strumieniami. Z przeciętego brzucha mężczyzna wyszarpnął jelita. Potem pociął całkowicie jej skórę, aż nie było skrawka skóry bez krwi. Katowana leżała już niemalże martwa. Od całkowitej śmierci dzieliły ją sekundy. Ostatni cios został wymierzony w głowę. Czaszka została rozłupana i widać było kawałek mózgu. Zgon nastąpił, a Roma się temu przyglądała. Czuła satysfakcję z kolejnego udanego przedstawienia.
***Ayra***
Ayra od godziny siedziała przy internecie szukając informacji o posiadaczach notesów. Tylko jedno udało jej się ustalić. Jeden jest gdzieś w Ameryce Południowej. I tyle. Bo od piętnastu minut po głowie chodziło jej wspomnienie. Nie było jakieś szczególnie długie ani ciekawe. To jej mama w ładnej, czarnej sukience, stojąca nad nią i mówiąca jej tamtą rzecz. Była wtedy zdziwiona i nie do końca brała to na serio. Gdzieś, nie wiedziała gdzie: czy głęboko w duszy, czy zdecydowanie na zewnątrz, wiedziała, że to prawda. Bo w końcu matki są dla swoich dzieci superbohaterkami. Wszechwiedzącymi. Ale nawet wtedy wiedziała, że z ludzkiego punktu widzenia jest to niemożliwe...
Westchnęła zamykając laptop. To tamtego dnia po raz pierwszy ścięła włosy sama. Miała pięć, może sześć lat. I już wiedziała...
***Raito***
Obserwuję ludzi od jakiegoś czasu. Szukam kogoś godnego. Kogoś, kto z dumą przyjmie wiadomość ode mnie. Ale muszę wykombinować, jak to zrobić. Jak skontaktować się z ludźmi lub Shinigami? Nie jest ważne, co mam robić. Ważne jest to, co osiągnę. I wiem, jak.

2. - Martwa Przyjaźń

Shinigami spojrzała na księżyc w pełni. Był piękny. Jego subtelny blask oświetlał lekko jej trupią sylwetkę.
- Że też mi się hazardu zachciało! - mruknęła do siebie zła. Machnęła jeszcze raz skrzydłami i wylądowała na dachu zniszczonego budynku. Była oczywiście wściekła na Ryuuka, że ją w to wciągnął, ale teraz, zdana tylko na siebie musiała odnaleźć notatnik. Czuła, że gdzieś leży, ale nie wiedziała, gdzie. I miała... Miała ochotę kogoś zabić. Na ofiarę nie musiała długo czekać. Na dach budynku wspinał się jakiś trochę upity człowiek. Shinigami wyciągnęła notes i napisała: "Satsu Konegii. O 1:23 słyszy głosy."
- Hallllooooo?? - zawołał. - Słyssssszę, że tam kttttoś jeeeest. Haalllllloo?
"O 1:24 rzuca się z dachu budynku krzycząc 'Shinigami jest wściekła. Strzeżcie się jej'. Odzyskuje światomość tuż przed upadkiem. Zgon o 1:25."
 Pijak zataczając się podszedł do skraju dachu.
- Shinigaami jesst wścieekłaa! - krzyknął.
- A więc tak działa alkohol. Nie da się mówić wyraźnie... Interesujące... - wyszeptała Roma. Kilkoro ludzi wyjrzało z okien.
- Strzeeeżciee siieee jejjjjjjj!! - dokończył pijak i skoczył. Gdy znajdował się tuż nad ziemią chciał krzyknąć, ale było za późno. Spadł z głośnym 'plask'. Krew rozpryskała się na wszystkie strony. Ręce były wygięte pod dziwnymi kątami. Jedna noga przełamała się ukazując fragment kości. Człowiek był cały we krwi. Z kratki ściekowej wyszedł szczur. Zaczął patrzeć małymi, czarnymi oczkami na zwłoki.
- Właśnie, ludzie. Strzeżcie się mnie - powiedziała Roma rozkładając skrzydła, a potem wyruszyła na poszukiwanie notesu.
***
 - W nocy wszyscy ludzie są identyczni... - westchnęła Roma. Latała znudzona nad miastem trzy godziny. A dokładniej trzy godziny trzy minuty i czterdzieści sześć sekund... Smugi dymu ciągnęły się za nią jakby była kometą. Nagle poczuła. Ktoś znalazł notes i znajduje się niedaleko. Jej oczy nienaturalnie zabłysnęły. To oznacza, że będzie musiała zostać tu aż do śmierci tego kogoś...
***13 minut później***
 Shinigami zerknęła zza drzewa na idącą postać. Na pierwszy rzut oka ciężko byłoby stwierdzić, czy to dziewczyna, czy chłopak. Luźne dżinsy i obszerna, czarna bluza zakrywały całkowicie sylwetkę tej osoby, a narzucony na głowę kaptur zasłaniał włosy. Ale na co bogowi śmierci oczy Shinigami, jeśli by ich nie używał? ''Ayra Shirofu. Shirofu Ayra. Nawet biały wiatr nie zmyje z ciebie imienia ani nazwiska. Deatte mo shiro wa anata no shi o kaze araingasu shina. Mogę cię zabić.'' - pomyślała Roma. Dziewczyna trzymała w dłoni czarny notes. Death Note. A nad jej głową nie było długości życia...
- Shinigami... Spodziewałam się ciebie nieco szybciej - Ayra zatrzymała się i zerknęła przez ramię. - A jeśli myślisz, że to moje pierwsze spotkanie z Death Note, to grubo się mylisz.
 Dziewczyna zsunęła kaptur ukazując długie, popielatobrązowe włosy z niebieskimi pasemkami. Rozczochrana grzywka opadała na czoło zasłaniając jedno oko. Drugie lśniło pięknym odcieniem głębokiej zieleni. Miała nie więcej, niż 18 - 20 lat.
- Nie wyglądasz najgorzej. Bywali gorsi - powiedziała unosząc podbródek.
- Na imię mi Roma. Do mnie należał jeden z trzech moich Death Note, ten który w tej chwili trzymasz w dłoniach - Shingami wyprostowała się z dumą.
 Dziewczyna lekko się roześmiała i zaczęła obracać zeszyt w rękach.
- Sabia usted que su nombre al reves, es amor lo que no encaja en el dios de la muerte?*
- Owszem, ale do królowej hazardu nikt nie ośmieli się tak zwracać.
 Istota ludzka się zamyśliła.
- Królowa hazardu, tak? To wyjaśnia, czemu masz trzy martwe zeszyty.
- Martwe zeszyty!? - parsknęła Shninigami. - Nikt tak od wieku nie mówi. Ale twoja zdolność dedukcji prawdopodobnie jest dość imponująca. Myślę, że wiesz, że mając drugi notatnik, to chcąc odzyskać pierwszy mogę cię w każdej chwili... Zabić.
 Roma uśmiechnęła się diabelsko oczekując przerażenia i paniki dziewczyny. Jednak nic takiego nie miało miejsca.
- Jak już powiedziałam, nie jesteś pierwszym Shinigami, jakiego spotkałam.
 Trupia twarz Romy zastygła w dziwnym grymasie.
- Nie?
- Jestem kimś więcej, niż tylko człowiekiem. Zapamiętaj.
- Skoro mam mieć rozrywkę, to muszę wiedzieć, że umiesz zabijać. Ayro Shinofu - zniżyła głos do szeptu. - Zabij.
 Dziewczyna otworzyła notatnik i wyjęła pióro z kieszeni. Powoli, starannie zapisała "Konomi Yona".
- Kto to? - spytała Shinigami.
- Znajoma - odparła z lekkim uśmiechem zapisując szczegóły śmierci. - W podstawówce Konomi Yona była kimś w rodzaju... Królowej. Wszyscy ją ubóstwiali mimo tego, że była wredną, nietolerancyjną suką. Chciałam ją zabić, gdy tylko zobaczyłam Death Note. Ale nie mogłam... Wyśmiewała się ze mnie. Przezywała i odciągała ode mnie przyjaciół. Obrażała moją rodzinę. Wybaczyłabym jej, gdyby nie jedno. Była moją przyjaciółką. Odwróciła się ode mnie. Od swoich następnych "przyjaciółek" też. I nie pozwolę, żeby to, jak płakałam poszło na marne. Stracone dni. Ona jest po prostu złym człowiekiem.
- Zemsta? - Roma wywróciła oczami. Wyglądało to upiornie. - Ale skąd ja mam wiedzieć, czy umrze?
- Widzisz, Romo - zaczęła. - Kono zaczęła był niebezpieczna. Upija znajomych. Każe im przynosić jej narkotyki, żeby lepiej bawiła się na imprezach. Tu, w tym parku jest miejsce, w którym wszystko się zaczyna. Dziś Yona ma nowe ofiary, jak co miesiąc. Nazywa je szczeniakami. Chodź i zobacz.
 Zbliżyły się do niebieskiej, drewnianej altanki. W środku zobaczyły głośno śmiejących się ludzi. Pisali po ścianach, całowali się, pili. Wśród nich nie trudno było zauważyć ich "królową". Blondynka z mocnym makijażem i skórzanej, krótkiej kurtce obserwowała bacznie swoich towarzyszy.
- Chcę towaru - powiedziała. - Czyja dzisiaj kolej?
 Brunetka, najsłabiej umalowana i nieco speszona wyjęła z pod podszewki kurtki strzykawkę.
- Dawaj - rozkazała Kono podciągając rękaw kurtki. - Wbijaj. I nie trzęś się tak. Nie potrzebujemy tchórzy.
 Dziewczynie zaszkliły się oczy, ale wzięła głęboki wdech i się opanowała. Drżącymi rękami zaaplikowała narkotyk. Kono wyszczerzyła zęby.
- Wal. Prosto w twarz - powiedziała.
 Brunetka wyglądała na bardzo zagubioną.
- Uderz mnie. Sumi, pokaż jej.
 Roześmiana kopia Konomi wypiła jeszcze parę łyków piwa i spoliczkowała ją. Potem parę razy przyłożyła jej pięścią w nos i wargi. Kono splunęła krwią, która ciekła jej i z nosa, i z ust. Ale jej to nie bolało. Śmiała się głośno. Coraz bardziej.
- Widzisz, Romo? -spytała Ayra. - Niektóre narkotyki sprawiają, że nie czujesz bólu. To ciekawe substancje. Nie wiadomo, co może się stać.
 Parę wymierzonych ciosów zmieniło się w prawdziwą bójkę. Głośno się śmiejąc Kono i jej świta nawzajem okładali się pięściami i kopali. Z głośnym, nienormalnym śmiechem.
- Zabijmy Konomi! - ktoś wrzasnął. Żartował. Inny wyjął z kieszeni nóż. Przejechał ostrzem po idealnie gładniej skórze dziewczyny. Z rany na szyi poleciały krople krwi.
- Ty debilu! Zobacz, coś ty mi zrobił! Nie ukryję tego! - zmarszczyła brwi.
- Nie... NIE NAZYWAJ MNIE DEBILEM!!! - wydarł się i dźgnał blondynkę w brzuch i przekręcił nóż śmiejąc się. Upadła na kolana. Chłopak rozciął jej ramię i mocno wbił ostrze w plecy. Konomi upadła tracąc przytomność.
- K-Kono?  - brunetka była przerażona. Ale było za późno. Yona coraz bardziej krwawiła. Ludzie zaczęli przytomnieć. Niektórzy uciekali.
- Zabiłeś Kono! - wydarła się Sumi.
 Ayra poprawiła włosy uśmiechając się leniwie. Powoli wyszła z parku.
- Zabita przez własnych "przyjaciół". Co o tym sądzisz, Romo?
- Myślę, że notes mógł trafić w gorsze ręce - odparła Shinigami szczerząc swoje ostre zęby.



* Z hiszpańskiego: "Czy wiesz, że twoje imię od tyłu znaczy miłość, a to nie pasuje do bogini śmierci?"
* Shirofu oznacza biały wiatr.