- Ayra! Siedzimy tu już pięć dni, a byłyśmy tylko trzy razy w sklepie i raz na targu. I wiecznie rozmawiasz przez telefon. Jesteś nudna! Nie po to upuściłam notes, że by nic nie robić - marudziła Shinigami patrząc przez ogromne okno. Widok z szóstego piętra na inne budynki jednak ją nudził.
- Romo, jestem studentką, a teraz mam dni wolne. Nie chce mi się spotykać ze znajomymi, więc jedyne miejsce, gdzie muszę chodzić to sklep, żeby mieć co jeść. Pracuję jako tłumacz w domu. Wszystko przesyłam mailem. Nie mam ochoty wychodzić i zabijać ludzi.
- Ale ja mam. Mam ochotę na brutalne morderstwo.
Dziewczyna poszła do kuchni. Wróciła z opłukanym zimną wodą, świeżymi lichi.
- Co to jest? - spytała zaciekawiona bogini śmierci.
- Lichi. Taki owoc. Mówią na to chińska śliwka, ale mi tam to przypomina winogrono. Chcesz spróbować?
- Mmm - Roma zatopiła kły w miękkim owocu. - Jakie pyszne! - Szybko sięgnęła po drugie, potem po trzecie i jeszcze następne.
- Roma! Zjadłaś mi wszystkie lichi! Właściwie, to zjeść nie jest dobrym słowem... Ty mi je pożarłaś!
- To po co mnie częstowałaś!? - twarz bogini zrobiła się naprawdę przerażająca, gdy wyszczerzyła zęby.
- Widzę że próbujesz mnie przestraszyć, bo jesteś znudzona, ale wiem, że tak naprawdę w środku zachowujesz się jak małe, marudzące dziecko.
- A twoją specjalnością jest chyba ten wykrzywiony grymas zwany przez ciebie uśmiechem, kiedy ja muszę się nudzić. Ale to nie jest prawdziwy, ludzki uśmiech.
- W takim razie idź kogoś zabić - rzuciła Ayra. Shinigami z pośpiechem otworzyła okno i wyleciała na zewnątrz.
***Roma***
Gdy tylko wyleciała, poczuła wiatr w skrzydłach. Teraz nareszcie wiedziała, co miał na myśli Ryuuk. Ta świeżość świata, intensywność doznań. Smak, zapach... "Ludzie nawet nie wiedzą, co posiadają." - myślała. "A lichi to najlepszy smak, jaki istnieje." Lecąc patrzyła. Na złe uczynki ludzi. Z góry, jak prawdziwy bóg.
- Nadszedł czas zabijania - mrukneła z diabelskim uśmiechem.
Jej wzrok wędrował po ludziach, aż zatrzymał się na młodej dziewczynie z kotem na smyczy. Wyciągnęłą pióro, notes, zapisała nazwisko i rozkoszowała się oczekiwaniem na chwilę śmierci.
***Ayra***
"Nie najgorsza ta Shinigami" - pomyślała Ayra, gdy Roma znikła jej z oczu. - Trochę marudzi ostatnio, ale jest w porządku." Otworzyła klapę laptopa, otworzyła wyszukiwarkę i wpisała: seryjne morderstwa. Wyskoczyły trzy oferty kupna gry na playstation, sześć gier rpg, dwa konta na facebooku i parę artykułów na temat przestępstw na terenie różnych krajów. Ale nie tego chciała. W końcu otworzyła całkowicie czarne okno. Odczytanie było banalne, ale najwidoczniej tylko ona na to wpadła. Tekst został napisany czarną czcionką, dzięki czemu był niewidoczny. Założono blokadę kopiowania, ale tak zdolna hakerka jak Ayra z łatwością ją zdjęła. Zmieniła kolor liter na biały. Tekst brzmiał: "mwócredro hicynn smakuzs i mseto amm". Ale dla niej było to łatwe. Wystarczyło poprzestawiać litery. "Mam notes i szukam innych morderców".
- To taki... Banał! - roześmiała się. Jaki był jej plan? Odnaleźć innych posiadaczy notesów, a potem...
***
Dziewczynka spacerowała coraz pustszymi i węższymi uliczkami. Przechodziła obok coraz bardziej zniszczonych bloków. Napisane sprayem przekleństwa, odór pochodzący z kontenerów na śmieci i szare firanki w oknach, często częściowo zaklejonych papierem nadawały miejscu "przestępczy" i "menelowski" klimat. Trafiła do pustej uliczki pełnej kartonów tak dużych, że mogłyby pomieścić troje ludzi i było by jeszcze trochę miejsca. Dziewczynka była odrobinę przestraszona, ale dźwięk miauczenia kota ją uspokajał. Było bardzo cicho... Nagle usłyszała szelest. Odwróciła głowę, ale odetchnęła z ulgą widząc poruszające się, suszące czarne sukienki. Spojrzała na pudła. Po kilku sekundach się poruszyły. Ujrzała człowieka śpiącego w jednym z nich. Chciała krzyknąć, ale się powstrzymała. Podeszła nieśmiało i dotknęła lekko jego ramienia. Otworzył nabiegłe krwią oczy. Dziewczynka się cofnęła, jednak zbyt wolno. Mężczyzna chwycił ją mocno za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Rudowłosa krzyknęła i wpadła w kartony. Nic nie widziała, bo kartonów było bardzo dużo. Słyszała tylko oddalające się miałczenie. Nagle poczuła palenie na swojej skórze. Zerknęła i przeraziła się. Jej skóra się roztapiała. Została oblana kwasem. Jej brwi, usta i nos w mgnieniu oka stały się bezkształtne. Wydała z siebie rozdzierający krzyk.
- He, he! Teraz, gdy pomidorek jest sparzony, potniemy go na kawałeczki! - powiedział mężczyzna śmiejąc się. Wyciągnął zza pudeł siekierę. Dziewczynka chciała uciekać, lecz nie była w stanie. Człowiek zamachnął się i uderzył w jej nogę. Kość złamała się, noga była prawie całkowicie rozcięta. Widać było mięśnie, a z przeciętych żył krew lała się strumieniami. Dziewczynka wrzeszczała, płakała, błagała o litość, ale na nic to wszystko. Siekiera znów poleciała w górę. Trafiła drugi raz przecinając zupełnie nogę. Poszkodowana wymiotowała z bólu. Była zielonofioletowa na twarzy i powoli traciła przytomność. Siekiera poleciała w górę jeszcze trzy razy przecinając rękę i trafiając w brzuch. Krew za każdym razem tryskała strumieniami. Z przeciętego brzucha mężczyzna wyszarpnął jelita. Potem pociął całkowicie jej skórę, aż nie było skrawka skóry bez krwi. Katowana leżała już niemalże martwa. Od całkowitej śmierci dzieliły ją sekundy. Ostatni cios został wymierzony w głowę. Czaszka została rozłupana i widać było kawałek mózgu. Zgon nastąpił, a Roma się temu przyglądała. Czuła satysfakcję z kolejnego udanego przedstawienia.
***Ayra***
Ayra od godziny siedziała przy internecie szukając informacji o posiadaczach notesów. Tylko jedno udało jej się ustalić. Jeden jest gdzieś w Ameryce Południowej. I tyle. Bo od piętnastu minut po głowie chodziło jej wspomnienie. Nie było jakieś szczególnie długie ani ciekawe. To jej mama w ładnej, czarnej sukience, stojąca nad nią i mówiąca jej tamtą rzecz. Była wtedy zdziwiona i nie do końca brała to na serio. Gdzieś, nie wiedziała gdzie: czy głęboko w duszy, czy zdecydowanie na zewnątrz, wiedziała, że to prawda. Bo w końcu matki są dla swoich dzieci superbohaterkami. Wszechwiedzącymi. Ale nawet wtedy wiedziała, że z ludzkiego punktu widzenia jest to niemożliwe...
Westchnęła zamykając laptop. To tamtego dnia po raz pierwszy ścięła włosy sama. Miała pięć, może sześć lat. I już wiedziała...
***Raito***
Obserwuję ludzi od jakiegoś czasu. Szukam kogoś godnego. Kogoś, kto z dumą przyjmie wiadomość ode mnie. Ale muszę wykombinować, jak to zrobić. Jak skontaktować się z ludźmi lub Shinigami? Nie jest ważne, co mam robić. Ważne jest to, co osiągnę. I wiem, jak.